Urafiki dalej podążał żwawym krokiem. Nie wiedział do końca w ,którą stronę iść. Przystanął więc na chwilę z myślą ,iż w jego głowie pojawi się zielone światło i coś mu się uda wymyśleść. Krążył w swoich myślach i wspomnieniach.
-Gdzie Zawadi lubiła chodzić? -zadawał sobie wciąż to samo pytanie.
W jego głowie pojawiały się obrazy sprzed lat. Kiedy to robili tak wiele rzeczy razem. Na samą myśl o tych pięknych wspomnieniach uśmiechnął się i zamyślił.
-No jasne! Dżungla! Ona kochała tam chodzić! -wykrzyknął na głos. W jego spojrzeniu można było dostrzec iskierki nadziei i radości. Nie czekając na nic pobiegł na południe ,bo tam też znajdowało się to piękne miejsce gdzie spędzili razem najwięcej godzin.
Przez długi kilkukilometrowy bieg czuł zmęczenie. Czuł jakby ogień zażył mu się w płucach i jakby miał zaraz umrzeć z odwodnienia. Mimo wszystko nie zamierzał się poddawać.(NEVER GIVE UP!) Dla tej lwicy o pięknych zielonych niczym poranna trawa oczach mógł zrobić wszystko. Oddać życie ,dać odciąć sobie łapę ,a nawet skoczyć do wąwozu. Od dawna darzył ją bardzo mocnym uczuciem ... jego przemyślenia przerwały jednak odgłosy płaczu. Wiadomo było ,że źródło dzwięku znajduje się blisko. Urafiki zaczął więc go szukać ,i w końcu odnalazł! Było to małe lwiątko o brązowej grzywie i oczach. Jego sierść była cała biała.
-Dlaczego płaczesz? -zapytał Urafiki i podszedł do małego lwiaka. On jednak przestraszony chciał już uciekać jednak głos fioletowo-grzywego zatrzymał go:
-Spokojnie mały! Nic Ci nie zrobię!
Brązowooki podszedł do białego ,dostojnego lwa.
-Czemu płaczesz? -zapytał ponownie przysuwając się do młodego.
-Straciłem kogoś bardzo ważnego ....
-Kogo?
-Rodziców...
-Kiedy?
-Dzisiejszego ranka! -wykrzyknęło załamującym głosem lwiątko i zaniosło się łzami.
-Spokojnie już nie płacz. -próbował pocieszać Urafiki. Czuł poczucie winy ,że doprowadził brązowo-grzywego do takiego stanu ,ale czasu się nie odwróci.
-Nie musisz o tym mówić .... jak Ci na imię?
-Jestem Kicheko.(Kicheko oznacza śmiech)
-Miło mi Cię poznać Kicheko ,ja jestem Urafiki.
-No ... miło mi było pana poznać ,ale ja już chyba muszę wracać.
-Żartujesz chyba? Sam nie będziesz wędrował po tak wielkim terenie. Czegoś Ci potrzeba?
-Jestem trochę głodny.
-W takim razie zaraz coś upoluje. -powiedział zdecydowanie Urafiki i pobiegł poszukać zwierzyny. Lwiak w tym czasie przesiadywał sobie i myślał nad nowo poznanym lwem. Przypadł mu wyjątkowo do gustu. Polubił go od chwili ,gdy go pierwszy raz zobaczył. Sprawiał wrażenie miłego ,ale i nie dającego sobie w kaszę dmuchać. Zapatrując się w swoje myśli lwiak ledwo ujrzał ,że świeża zebra już leży przed jego oczyma.
-Ej ,podobno byłeś głodny. -powiedział łagodnie fioletowo-grzywy.
-A ... zamyśliłem się. -odpowiedział i zanurzył mordkę w świeżym mięsie.
Oba lwy spędziły ze sobą trochę czasu i szczerze mówiąc obydwoje się polubili. Urafiki był dość szczęśliwy w towarzystwie małego brązowo-okiego podnoszącego go na duchu. Kiedy nastała noc fioletowo-grzywy postanowił ,że pokaże Kicheko gwiazdozbiory. Lwiak z zainteresowaniem patrzył w niebo i wypatrywał coraz to nowych kształtów.
-Urafiki ,a mógłbyś być moim tatą? -zapytał lewek. Urafiki był okropnie zaskoczony tym pytaniem.
-Jeżeli ,tego chcesz. -odpowiedział zmieszany.
Kicheko szeroko uśmiechnął się. Uwielbiał swojego "tatę".
No i mamy rozdział 3 :D
Mam nadzieję ,że się podobał i ...
Do zobaczonka :D
Nalusia
Ło kurczę... Ja bym nie chciała by jakiś obcy nazywała mnie "tatą" xDDDDD
OdpowiedzUsuńŚlicznie!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że powróciłaś na bloga tym razem z historią Urafikiego.
Nie mogę się doczekać jego spotkania z Zawadi. A Kicheko jest taki urooooooczy! No i ten tekst na końcu: "-Urafiki, a mógłbyś być moim tatą?" - taki kawaii!
Cudny rozdział<3 Kicheko jest przesłodki no i nie mogę się doczekać kiedy pojawi się Zawadi:D Czekam na next:*:*
OdpowiedzUsuńJestem przekonana że futro Mengine do już sprawa genetyczna!!
OdpowiedzUsuń''Tata Urafiki'' :) Urocze, ale dla mnie i tak lepsze jest samo 'Urafiki' :P
Właśnie, co z Zawadi?! Chcą już ją w akcji, nie tylko w wspomnieniach.
Myślałam na początku że Zawadi miała dziecko z Urafikim. Byłoby ciekawie gdyby okazało się że Zawadi przez cały czas mieszkała w dżungli!
Pozdrawiam
PS: JESZCZE PIĘKNIEJSZY SZABLON!!