środa, 6 kwietnia 2016

Rozdział 5 -Koniec

W tym rozdziale bardzo ważne są info pod rozdziałem ;P

Nastał kolejny dzień.  Zawadi po tej nieprzespanej nocy czuła jakby piach uzbierał jej się pod powiekami i teraz nie może ich swobodnie otwierać.  Czuła też , że nadzieja powoli do niej powraca. Postawa Urafikiego ją bardzo zadziwia, ale pozytywnie.  Myślała, że tak jak każdy samiec po prostu tchórzem! Przeliczyła się .... okazało się ,że ten fioletowo-grzywy lew taki nie jest. Oczekiwała ,że da jej Kicheko pod opiekę ,pozostawi bez słowa i ucieknie. Usłyszała tylko cichy pomruk Urafikiego.
-Śpij. -powiedziała czule.
Z braku zajęcia lwica postanowiła co upolować. Wyszła na kawałek z dżungli ,bo tam zazwyczaj nie ma zwierzyny, Trzeba trochę zboczyć ,i poszukać. Zajęło jej to co prawda trochę czasu ,ale w końcu udało się. Stado zebr czekało ,jakby specjalnie na nią. Zanim się obejrzała podbiegła ,po swoją zdobycz. Już skakała kiedy kto powalił ją na ziemię ,zadając jej cios w policzek.
-Ty skur ....
-Cicho! -krzyknął przyciskając ją do ziemi ,tym samym uniemożliwiając lwicy oddychanie.
Brązowa zaczęła gorączkowo się wyrywać ,nie mogła umrzeć. Patrzyła na niego wzrokiem pełnym nienawiści ,a zarazem również strachu.
-Zos ... -próbowała powiedzieć ,ale nie mogła ,czuła ,coraz większy ucisk w gardle. Przed oczami ukazywały jej się wszystkie wspomnienia ,to był jej definitywny koniec -przynajmniej tak jej się wydawało.

-Gdzie jest Zawadi? -Urafiki zapytał sam siebie. Z oddali widział jak ptaki odlatują z jednego miejsca ,a zwierzyna ucieka głośno galopując. Natychmiast poszedł sprawdzić co się dzieje. Przecież mógł to być pożar ,a w tedy wszyscy musieliby się szybko zmywać. W lekkiej mgle ujrzał brązowego lwa duszącego jego ukochaną. Bez namysłu rzucił się na napastnika i unieruchomił go. Nie wierzył własnym oczom. Przyjaciel jego taty ,ojciec Zawadi i poprzedni władca -Wimbo we własnej osobie.
-Co? Nie wierzę! Co się tu do cholery dzieje! -fioletowo grzywy wykrzyczał wprost w twarz swojego dawnego przyjaciela.
-A nie widzisz!
-Nie mogę uwierzyć! Chciałeś zabić własną córkę!?
-No o ile pamiętasz ,to co zdarzyło się przed chwilą ,to to nie były zwidy! -odpowiedział.
-Ty świnio! -krzyknął Urafiki zadając Wimbo cios -prosto w policzek. Między lwami trwał krótki pojedynek ,aż w końcu starszy lew obalił na ziemię syna poprzedniego władcy.
-Odejdź ,albo zabiję również ciebie. -powiedział zachrypiałym głosem.
-O co Ci chodzi? Nie jest na twoim terenie ,nie masz prawa jej nic zrobić! -ostatnie słowo wypowiedział plując drugiemu prosto w twarz.
-Mogę robić co chcę! -odpowiedział po czym wbił swoje pazury prosto w serce Urafikiego.
-Zabij mnie ,ale nie ją! -odrzekł fioletowo grzywy. Jego biała sierść teraz była o mocno czerwonym kolorze -wykrwawiał się ... powoli i w męczarniach.
-Nie! -krzyknęła Zawadi ,po czym skoczyła przed przeciwnika. -Odejdź stąd.
-Phi ,chyba kpisz? Tym razem tatuś Cię uratuje! -zwrócił się do lwa o białej sierści.
-O co Ci chodzi? -zapytał Urafiki powoli wstając.
-No ,a jak myślisz ,kto zabił Furahe? -zapytał sztucznie się uśmiechając.
-Ty pieprzony egoisto. -mówił to zadając kolejne ciosy -Jak mogłeś zrobić coś takiego? -kiedy w końcu role się odwróciły i teraz Urafiki miał przewagę ,przycisnął go mocno do podłoża ,a on po chwili odpowiedział:
-Zawsze byłem kimś z boku!
-On Cię miał za przyjaciela ,byłeś dla niego jak brat!
-Ale ja miałem swój ce....
Ostatniego słowa nie zdołał dokończyć ,bo przed tym został zamordowany ,zamordowany z zimną krwią przez fioletowo grzywego. -to był jego KONIEC.

Tak więc ten tytuł -Rozdział 5 -Koniec to spóźniony żart na Prima Aprilis :P Po prostu musiałam co takiego zrobić ;D
Do zobaczonka :D
Nalusia



6 komentarzy:

  1. Taki... chaotyczny rozdział. Obejrzałabym scenę z ich walki, OBEJRZAŁABYM. WIMBO TY SKUR... nie, nie, powstrzymam się... dużo trzy kropków... to takie rebelle...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy rozdział choć chaotyczny i zjadłaś kilka słów...Ale się nie czepiam.
    Ale po Wimbo nigdy bym się tego nie spodziewała a to świnia!Żeby tak z zimną krwią zabić kogoś kto ci ufał...
    Chamstwo po prostu chamstwo!
    On miał żonę,dzieci i już nie wspomnę o jego tytule,o poddanych(i to była moja ulubiona postać)...

    Mambo swali 1217

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojojoj. A ja już się przestraszyłam jak zobaczyłam ten "Koniec". ;) He he
    Wibo ty ty... SUHAKU!
    (porównania do suhaków są najlepsze^^)
    Może nawet dobrze, że zginął...
    Mam nadzieję, że wkrótce nowy post, bo naprawdę dobrze się je czyta.
    Przy okazji zapraszam do siebie na nową notkę:
    http://mydream-chaos.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha dobrze to wymyśliłaś choć strasznie się przestraszyłam czytając tytuł:D Ogólnie Wimbo...pfff....przestaje go lubić:/ Kiedyś był takim fajnym gościem xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się co do Wimbo...(ostatnio mam manie stawiania trzykropkówXD)

      Mambo swali 1217

      Usuń
  5. Ja... Nie spodziewałam się... TY, TY... Trzymacie mnie, poderżnę kark! Wimbo, co za świństwo, był ostatnią osobą jaką się po tym spodziewałam

    OdpowiedzUsuń